Kobylaki – ślad człowieka, dowód ewolucji

Autor: Adam Kapler
Kobylak to jedna z tych roślin, jakie budzą w nas skrajne uczucia. Lubi się go jako zioło lecznicze oraz dzikie warzywo, a jednocześnie gardzi nim jako symbolem miejsc zapuszczonych i brudnych. Nawet w gospodarstwach ekologicznych czy permakulturowych wita się go raczej pługiem (z przedpłużkiem!) niż dobrym słowem. Z pewnością nie jest to zioło, które większość z nas chciałaby oglądać na miejskich łąkach. A jednak Natalia Budnik, architektka Łąki Pamięci na Muranowie, świadomie wprowadzi na nią szczaw, jedną z nieujarzmionych roślin porastających ruiny getta, a potem gigantyczny plac budowy powojennego Muranowa, wymienionych przez prof. Kobendzę.
Grafiki na stronę(19).png

Szczaw kędzierzawy, domena publiczna

Jednym z najgorszych problemów naszej edukacji pozostaje przepaść między wiedzą szkolną a mądrością życiową. Większość dorosłych nie może przeboleć, że w dzieciństwie zmuszano ich do nauki o mitozie i mejozie. W ogóle nie dostrzega związku tej jakże abstrakcyjnej wiedzy z problemami codziennego życia, takimi jak choroby, wyrastanie dziczek z pestek odmian szlachetnych roślin czy niemożność odtwarzania ulubionych kwiatów z nasion. Gdy w szkole mowa o ewolucji, to zwykle dyskutuje się o dinozaurach albo innych wymarłych stworach. A przecież jest tyle lepszych przykładów z codziennego życia uczniów, ich rodzin i sąsiadów, roślin uprawnych czy zwierząt gospodarskich!

Dinozaury są fascynujące, ale równie ciekawy może okazać się wszędobylski szczaw kędzierzawy (Rumex crispus L.), potocznie zwany kobylakiem bądź szczekajem. Kobylak to jedna z tych roślin, jakie budzą w nas skrajne uczucia. Lubi się go jako zioło lecznicze oraz dzikie warzywo, a jednocześnie gardzi nim jako symbolem miejsc zapuszczonych i brudnych. Nawet w gospodarstwach ekologicznych czy permakulturowych wita się go raczej pługiem (z przedpłużkiem!) niż dobrym słowem. Z pewnością nie jest to zioło, które większość z nas chciałaby oglądać na miejskich łąkach. Miało na nich przecież nie być chwastów uczulających nas, a jednocześnie bezwartościowych dla większości owadzich zapylaczy. Łany szczawiu w miejscu, gdzie posiano nasiona pięknych kwiatów, wyrastają na symbol porażki w zakładaniu tych miejskich kobierców, dowód oszustwa dostawcy lub nieudolności ogrodników z wydziału zieleni miejskiej.

A jednak Natalia Budnik, architektka Łąki Pamięci na Muranowie, świadomie wprowadzi na nią szczaw, jedną z nieujarzmionych roślin porastających ruiny getta, a potem gigantyczny plac budowy powojennego Muranowa, wymienionych przez prof. Kobendzę. Nie bez powodu tradycyjne kuchnie: polska i aszkenazyjska cenią szczawie (choć niekoniecznie kobylaka, nawet tu traktowanego raczej jako zioło niż dzikie warzywo) znacznie wyżej od kuchni reszty narodów Europy. Szczaw jedzono też m.in. w warszawskim getcie – zbierany z przydroży, czy uprawiany w podwórkowych ogródkach, pomagał przetrwać głód.

Kobylak, podobnie zresztą jak około dwie setki gatunków jego krewniaków, to roślina bardzo zmienna. Trudno o dwa takie same liście i dwa takie same osobniki. Różnią się kształty i kędzierzawość liści, ich użyłkowanie, wreszcie kształty oraz zbicie całych kwiatostanów. Botanicy bardzo różnie objaśniają tę różnorodność. Jedni tłumaczą ją krzyżowaniem się z innymi gatunkami szczawiów, drudzy – ogromną zmiennością modyfikacyjną, owocującą różnym wyglądem na bazie wciąż tego samego genotypu. Oba te wyjaśnienia mogą być równie dobre w pewnych okolicznościach – niczym dwie, niby to wykluczające się talmudyczne interpretacje Tory. Przyglądając się uważniej kobylakowi oraz reszcie szczawiów, łatwo dostrzec, że ewolucja roślin dalej trwa. Od gatunków szeroko rozpowszechnionych „odpadają” niektóre populacje, izolowane czy to przestrzenią, czy swoistym środowiskiem, dając początek nowym gatunkom.

Jak widać na przykładzie szczawiu kędzierzawego nawet tak pospolite chwasty wciąż kryją w sobie nieco tajemnic. Myśl ludzka sięga po najdalsze krańce Wszechświata, przenika w głąb oceanów i czarnych dziur, a jednak tak naprawdę nie wiemy, czemu jedne szczekaje są tak różne od innych. Warto zajrzeć na wystawę „Korzenie powstania”, by przekonać się na własne oczy o tej różnorodności i docenić ten jakże często spotykany chwast, zmorę rolników, na który na co dzień zbyt rzadko zwraca się uwagę.

 

_____

Korzenie powstania. Opór w getcie warszawskim – wystawa plenerowa towarzysząca Marszowi Pamięci

kuratorzy: dr Maria Ferenc i Franciszek Bojańczyk

koncepcja architektoniczna: Małgorzata Kuciewicz i Simone De Iacobis (Grupa Centrala)

projekt krajobrazu: Natalia Budnik, współpraca Adam Kapler

opracowanie graficzne: bisoñ studio

tłumaczenie: Zofia Sochańska

program wydarzeń towarzyszących: Anna Ekielska

Organizator:
Żydowski Instytut Historyczny im. Emanuela Ringelbluma

Patronat honorowy:
Patronat Honorowy nad Marszem Pamięci objął Prezydent m.st. Warszawy.

Partnerzy:
EMOTL European March of the Living
Muzeum Getta Warszawskiego
Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN
Towarzystwo Społeczno-Kulturalne Żydów w Polsce
Jetline

Patronat medialny:
Onet
Program II Polskiego Radia
Rzeczpospolita
TVN24

Finansowanie:
Wydarzenie jest finansowane przez Islandię, Liechtenstein i Norwegię w ramach Funduszu EOG oraz przez budżet krajowy #EEAGrants #Funduszenorweskie #EOG #EEANorwayGrants

ZDK 2022 B PL.png [45.41 KB]

 

Dziękujemy za wsparcie Zarządowi Zieleni m.st. Warszawy.

dcf01acf-ee52-42f3-8b8f-a59b09110a3e.png [95.25 KB]

Adam Kapler   botanik, ekolog roślin, dziennikarz naukowy i historyk nauk przyrodniczych. Ukończył Wydział Biologii na Uniwersytecie Warszawskim. Pracował w szeregu projektów konserwatorskich oraz dydaktycznych, realizowanych przez Ogród Botaniczny PAN. Pisuje artykuły do czasopism ogrodniczych i regularnie współpracuje z fundacjami, parkami narodowymi, muzeami, jak również komercyjnymi firmami ogrodniczymi i łąkarskimi.