Zapomniana walka. Udział ŻZW w powstaniu w getcie warszawskim

Autor: dr Bartosz Borys
W czasie powstania w getcie warszawskim zbrojny opór oddziałom niemieckim stawiły Żydowska Organizacja Bojowa oraz Żydowski Związek Wojskowy. Jednak z wielu powodów przez lata udział tej drugiej organizacji pomijano, zniekształcano lub marginalizowano, zarówno w Polsce, jak i w Izraelu, a symbolem oporu zbrojnego była jedynie ŻOB. 77. rocznica wybuchu powstania w getcie warszawskim pozwala przybliżyć historię walki zbrojnej rewizjonistów i los członków stworzonej przez nich organizacji zbrojnej.
fire1a.jpg

Powstanie w getcie warszawskim, płonące kamienice na rogu Zamenhofa 25/Wołyńska 2. Raport Stroopa

 

Mianem „rewizjonistów” określa się zazwyczaj prawicowe przedwojenne organizacje i partie żydowskie. Trzon bojowników ŻZW wywodził się z organizacji Betar, założonej w 1923 r. przez Władimira (Ze’ewa) Żabotyńskiego. Betar opowiadał się za syjonizmem, a także przeciwko socjalizmowi i kapitalizmowi, odrzucał też marksizm. Stawiało go to w opozycji do lewicowych stronnictw, które dominowały w ruchu syjonistycznym i w getcie warszawskim dały początek ŻOB.

Wokół historii ŻZW narosło wiele mitów, które w dużej mierze wyjaśniła dopiero publikacja Bohaterowie, hochsztaplerzy, opisywacze: wokół Żydowskiego Związku Wojskowego autorstwa Dariusza Libionki i Laurence’a Weinbauma z 2011 r.

Sytuacja w getcie warszawskim po Wielkiej Akcji

Wstrząsem dla getta była wielka akcja likwidacyjna, przeprowadzona przez Niemców latem 1942 r. Większość jego mieszkańców, ok. 300 tysięcy osób, została wywieziona do obozu zagłady w Treblince. W rezultacie działające w getcie grupy rewizjonistyczne, takie jak Betar, Masada czy Irgun, podjęły współpracę i próby zjednoczenia. Podobnie było w przypadku syjonistycznych ugrupowań lewicowych, które doprowadziły do powstania ŻOB-u. Trudno jednak powiedzieć, kiedy nastąpił moment zawiązania samej organizacji zbrojnej rewizjonistów. Najsilniejszą z grup rewizjonistycznych był Betar. Rewizjoniści nie prowadzili niemal, w przeciwieństwie do innych organizacji w getcie, działalności wydawniczej lub edukacyjnej, stąd brak materiałów, które mogłyby przybliżyć tło powstania ŻZW. Wiadomo natomiast, że w 1942 r. wielu członków Betaru przebywało w okolicach Hrubieszowa, gdzie w większości zostali zamordowani przez Niemców. Nieliczni wrócili do getta warszawskiego i w późniejszym czasie włączyli się w tworzenie organizacji zbrojnej.

Jeden z członków ŻZW, którego znamy jedynie pod pseudonimem „Rudy Paweł”, włączył się w działalność rewizjonistów dopiero na początku 1943 r. W swoich wspomnieniach, spisanych niedługo po powstaniu w getcie zaznaczył, że ŻZW został utworzony dopiero w styczniu lub lutym 1943 r. Opis działalności grupy znamy z zapisków historyka i twórcy konspiracyjnej grupy Oneg Szabat Emanuela Ringelbluma, który znał wiele szczegółów dotyczących historii ŻZW, nie podał jednak daty i okoliczności jego powstania.

Zarówno członkowie ŻZW, jak i ŻOB-u wiedzieli, że kontakty po stronie „aryjskiej”, zwłaszcza z przedstawicielami polskiego podziemia, są im niezbędne, zarówno po to, by mieć dostęp do broni, jak i do pomocy logistycznej. Najprawdopodobniej osoby związane z ŻOB-em jak i z rewizjonistami podjęli w podobnym czasie próbę nawiązania współpracy z polskim podziemiem, ale – jak zauważają Libionka i Weinbaum – jedynie próba ŻOB-u zakończyła się powodzeniem, a w konsekwencji organizacja ta zmonopolizowała kontakty z Armią Krajową. W związku z tym to właśnie perspektywa ŻOB-u na warunki panujące w getcie szczątkowym, istniejącym po wielkiej akcji likwidacyjnej, stała się dla strony polskiej decydująca.

Czy możliwe jednak było połączenie sił i stworzenie jednej organizacji zbrojnej w warszawskim getcie? Współpraca między różnymi organizacjami, nie tylko między syjonistami lewicowymi i rewizjonistami, była nieraz z powodu różnic w poglądach politycznych nie do przyjęcia. W skład ŻOB-u nie wchodzili ani rewizjoniści, ani początkowo Bund[1]. Z drugiej strony, Komenda Główna AK chciała kontaktować się z jedną organizacją, która reprezentowałaby najważniejsze siły polityczne w getcie. Doprowadziło to do założenia organizacji politycznej, Żydowskiego Komitetu Narodowego oraz towarzyszącej mu Komisji Koordynacyjnej, która powstała ze względu na chęć usatysfakcjonowania Bundu, nie akceptującego politycznego programu syjonistów z ŻOB-u. W opisie składu ŻKN-u, przygotowanym przez Henryka Wolińskiego z Referatu Żydowskiego Biura Informacji i Propagandy AK w wiadomości z 3 listopada 1942 r., pojawili się „rewizjoniści”. Z czasem jednak byli oni coraz bardziej marginalizowani. Przedstawiciele rewizjonistów nie mogli porozumieć się z przywódcami ŻOB-u, nie chcieli się również podporządkować tej organizacji i przekazać swojego arsenału. Jak zauważają Libionka i Weinbaum: „doszło do sporu o przywództwo i żadna ze stron nie ustąpiła”. Tak więc ostatecznie obie grupy działały oddzielnie.

Jeden z członków Betaru i ŻZW Adam Halperin tak wyjaśniał powody braku porozumienia między ŻOB-em i rewizjonistami: „Dlaczego powstała ŻZW, druga niezależna organizacja bojowa warszawskiego getta? Wynikało to z faktu, że liderzy ŻOB, pierwszej organizacji, odmówili włączenia Betaru jako odrębnego oddziału w ramach organizacji. (…) Przywilej grupowego członkostwa, rozciągnięty na wszystkie inne organizacje, nie obejmował Betaru. Jego członkowie mogli zgłaszać jednostkowy akces, lecz odmówiono zgody na przyłączenie się zorganizowanemu blokowi”.

_en_Plac_Muranowski_w_Warszawie.jpg
Plac Muranowski w Warszawie, ok. 1941 r. Druga z prawej kamienica nr 7/9, która mieściła komendę ŻZW podczas powstania w getcie

Zbrojownia na Muranowskiej

Nie sposób z całą pewnością stwierdzić, jak duża była liczebność ŻZW. Według Biura Informacji i Propagandy KG AK ze stycznia 1943 r. miało to być ok. 150 osób, uzbrojonych dzięki zakupom broni i kontrolujących tunel między gettem a stroną „aryjską” przy Muranowskiej. Są przekazy mówiące o kilkudziesięciu osobach, a w niektórych publikacjach, jak chociażby w książce Getto warszawskie: przewodnik po nieistniejącym mieście Barbary Engelking i Jacka Leociaka przeczytamy, że przed wybuchem powstania liczebność ŻZW wynosiła ok. 260 osób.

Z pewnością nie wszyscy członkowie ŻZW byli związani w jakikolwiek sposób z ruchem rewizjonistycznym. Przynajmniej część dołączyła do organizacji, gdyż nie mogli lub nie chcieli dołączyć do ŻOB-u. Z kolei dla ŻZW kluczowe było posiadanie przez potencjalnych członków broni i umiejętności obsługiwania jej, a nie konkretne poglądy polityczne.

ŻZW nabywała broń dzięki kontaktom z PLAN-em (Polską Ludową Akcją Niepodległościową), w czym pośredniczył jej przedstawiciel Cezary Ketling-Szemley, znany też pod pseudonimami „Janusz”, „Ketling” i „Arpad”. Według Ringelbluma i „Rudego Pawła” środki na zakup broni pochodziły z akcji ekspropriacyjnych prowadzonych przez rewizjonistów w getcie, w czasie których wymuszano pieniądze od osób majętnych. ŻZW nie otrzymała, w przeciwieństwie do ŻOB-u, broni od polskiego podziemia, a kontakty PLAN-u z ŻZW miały charakter handlowy.

_en_ketling1.jpg
Cezary Ketling-Szemley
Muzeum Powstania Warszawskiego

Kwatera główna ŻZW mieściła się przy Muranowskiej 7/9. W przededniu wybuchu powstania odwiedził ją Ringelblum: „Obejrzałem arsenał ŻZW. Lokal mieścił się w niezamieszkanym domu, tzw. dzikim domu przy ul. Muranowskiej 7, w 6-cio pokojowym lokalu na pierwszym piętrze. W pokoju kierownictwa było zainstalowane pierwszorzędne radio, przynoszące wiadomości z całego świata, obok stała maszyna do pisania. Członkowie kierownictwa ŻZW, z którymi prowadziłem rozmowę przez kilka godzin, byli uzbrojeni w rewolwery zatknięte za pasem. W dużych salach na wieszakach znajdowała się broń różnego rodzaju, a więc ręczne karabiny maszynowe, karabiny, najrozmaitszego rodzaju rewolwery, ręczne granaty, torby z amunicją, mundury niemieckie, którymi tak skutecznie posługiwano się w akcji kwietniowej, itp. W pokoju kierownictwa był wielki ruch, jak w prawdziwym sztabie armii; odbierano tu rozkazy dla skoszarowanych «punktów», w których gromadzono i szkolono przyszłych bojowców. Przynoszono raporty o ekspropriacjach, dokonanych przez poszczególne grupy u zamożnych osób na rzecz uzbrojenia ŻZW. W mojej obecności zakupiono tam u byłego oficera armii polskiej broń za ćwierć miliona złotych, na co dano zaliczkę 50 tys. zł; zakupiono dwa karabiny maszynowe po 40 000 zł; większą ilość granatów ręcznych i bomb”.

Miejsce to opisał również jeden z niewielu członków ŻZW, którzy przeżyli wojnę, Ryszard Walewski (Abraham Lewi), w 1948 r.: „Organizacja ta miała główną siedzibę w domu przy ul. Muranowskiej 7/9, gdzie mieściła się jej główna kwatera i komenda oraz gdzie były skoszarowane jej główne siły zbrojne. W podziemiach tego domu, o betonowych stropach, został zbudowany bunkier z uwzględnieniem wszystkich przepisów «architektoniki podziemnej», z wszelkimi akcesoriami użytkowymi i obronnymi i z bezpośrednim przejściem na stronę „aryjską”. Naziemne kondygnacje domu zostały zamienione na silną fortecę obronną. Poza tym domem poszczególne oddziały ŻZW rozmieszczone zostały w blokach po stronie nieparzystej początkowych numerów ulicy Muranowskiej”. Jak podają Libionka i Weinbaum, Walewski dodał, że ŻZW miała Muranowskiej 2 karabiny maszynowe. Na podstawie dostępnych relacji i przebiegu walk skłaniają się oni ku ocenie, że ŻZW mogła mieć maksymalnie 2–3 karabiny maszynowe.

_en_Pawe__Frenkel_and_Dawid_Apfelbaum__ZW_Memorial_Warsaw.JPG
Kamienny blok znajdujący się na Trakcie Pamięci Męczeństwa i Walki Żydów w Warszawie, upamiętniający Pawła Frenkla jako przywódcę ŻZW. Wymieniony jest na nim również jako dowódca jednego z oddziałów ŻZW Dawid Apfelbaum, postać, która najprawdopodobniej nigdy nie istniała.
Wikipedia, Yanivreg, CC-BY SA 3.0.

Zagadka przywódcy ŻZW

Najprawdopodobniej przywódcą ŻZW był związany z Betarem Paweł Frenkel, choć przez lata dość popularny był mit, że przywódcą grupy był niejaki Dawid Apfelbaum, postać najprawdopodobniej fikcyjna. W przypadku samego Frenkla nie sposób potwierdzić, że Paweł jest jego prawdziwym imieniem, a nie pseudonimem. Ważną pozycję w ŻZW zajmował inny betarowiec, związany też z Nową Organizacją Syjonistyczną, Leon Rodal.

_en_frenkel_sm2.jpg
Podobizna Pawła Frenkla, autor nieznany

O obu z nich wspominał Ringelblum w liście z 13 grudnia 1943 r., napisanym w czasie ukrywania się w bunkrze „Krysia” na warszawskiej Ochocie, skierowanym do Adolfa Bermana z Żydowskiego Komitetu Narodowego: „Listę współpracowników firmy [ŻOB] otrzymałem. O szeregu osób mam dane biograficzne (…). Należałoby zebrać dane o wszystkich (rok urodzenia, miejsce zamieszkania, zawód rodziców, wykształcenie, cechy charakteru, udział w rozmaitych przedsięwzięciach, ostatnie przedsięwzięcie itp.) (…) Dlaczego nie ma danych o ŻZW? Dla historii winien zostać ślad o nich, mimo iż nie są nam sympatyczni”. Dwa tygodnie później, w liście z 27 grudnia 1943 r. pisał: „Co się tyczy rewizjonistów, nie mam o nich danych. W T[rawnikach] rozmawiałem z panem Cwikowskim. On był bardzo niezadowolony z ich pracy. Jego krytyka pokrywała się z naszą, ale pomimo to trzeba się starać o uzupełnienie listy. Ja znam tylko dwa nazwiska: Rodalski i Frenklowski. Ostatni (brunet) był kierownikiem firmy. Trzeba kogoś z nich lub ich kolegów wyszukać”. Wspomniany w liście Cwikowski to zaszyfrowane nazwisko innego członka ŻZW Dawida Szulmana, którego Ringelblum poznał w obozie pracy w Trawnikach, dokąd sam został wywieziony przez Niemców na początku powstania w getcie. Szulman stał się w Trawnikach jednym z przywódców obozowej konspiracji. Zdaniem Libionki i Weinbauma fakt, że Ringelblum wskazuje Frenkla jako „kierownika firmy” przesądza, że to on był przywódcą ŻZW.

_en_Leon_rodal.jpg
Leon Rodal

Z kolei Mosze Arens, badacz historii ŻZW, były minister spraw zagranicznych i minister obrony Izraela, wspomina Dawida Apfelbauma jako członka komendy ŻZW. Najprawdopodobniej jednak ŻZW nie było kierowane kolektywnie przez trio Frenkel-Rodal-Apfelbaum, o którym wspomina Arens, lecz, podobnie jak ŻOB, miało jednego konkretnego komendanta. Brak również wiarygodnych dokumentów, które potwierdzałyby istnienie samego Apfelbauma. Natomiast wspominany już wcześniej Adam Halperin z ŻZW również wymieniał Frenkla jako przywódcę grupy. Pisał: „P. Frenkel z Betaru stał na czele ŻZW”, do członków komendy zaliczał natomiast: Natana Schulza, Salka Hasensprunga, Leona Rodala, Eliahu Halbersteina oraz Icchaka Bielawskiego, a wśród członków wymienia Dawida Wdowińskiego i Michała Strykowskiego.

Wybucha powstanie w getcie

W czasie powstania w getcie warszawskim kluczowym dla ŻZW miejscem była kwatera na Muranowskiej 7/9. Organizacja kontrolowała tunel łączący ten budynek z sąsiednim, znajdującym się jednak już po „aryjskiej” stronie. Parzysta strona ul. Muranowskiej została wyłączona z getta na krótko przed wielką akcją likwidacyjną. Komisarz dzielnicy żydowskiej Heinz Auersweld wydał decyzję w tej sprawie 23 czerwca 1942 r. Sam tunel zbudowano najprawdopodobniej w czasie wielkiej akcji albo już po jej zakończeniu. Oddziały ŻZW mieściły się jednak jeszcze w dwóch innych miejscach, w szopie Toebbensa i Schulza była grupa dowodzona przez Pinchasa Tauba, a w szopie szczotkarzy przy Świętojerskiej grupa Chaima Łopaty.

ŻOB z kolei miała swoją kwaterę główną początkowo przy Miłej 29 i obejmowała kilkuset członków. Podzielona była na grupy liczące od 10 do 12 osób, które znajdowały się w różnych lokalizacjach na terenie getta. Przywódcą organizacji był wywodzący się z organizacji młodzieżowej Ha-Szomer Ha-Cair („Młody Strażnik”) Mordechaj Anielewicz, a po jego śmierci 8 maja zastąpił go Marek Edelman z Bundu.

Niemcy wkroczyli do getta z zamiarem jego likwidacji 19 kwietnia 1943 r. Dysponowali ogromną przewagą liczebną i materiałową. Dowódca SS i niemieckiej policji w Warszawie SS-Oberführer (pułkownik) Ferdinand von Sammern-Frankenegg rzucił do walki esesmanów, policjantów, żandarmów, żołnierzy Wehrmachtu i oddziałów ukraińskich, uzbrojonych w karabiny, pistolety maszynowe, lekkie i ciężkie karabiny maszynowe, działa, miotacze płomieni, wozy pancerne i czołgi. Atak przeprowadzono z dwóch stron – od Nalewek i skrzyżowania Gęsiej z Zamenhofa. Jednak po dwóch godzinach walk, z powodu silnego oporu powstańców, siły niemieckie się wycofały. Von Sammern-Frankenegg został odwołany. Nowym dowodzącym likwidacją warszawskiego getta został SS-Brigadeführer (generał major) Jürgen Stroop i po krótkiej przerwie oddziały niemieckie weszły do getta ponownie. Na rogu Nalewek i Gęsiej ciężkie walki toczył ŻOB, na placu Muranowskim – ŻZW.

Zdaniem Ryszarda Walewskiego, nie znajdującego się jednak w kręgu decyzyjnym ŻZW, a także „Rudego Pawła”, Związek miał następujący plan walki z Niemcami: stawić opór zbrojny, dopóki jest to możliwe, a następnie wyjść z getta tunelem na stronę „aryjską” i prowadzić z Niemcami walkę partyzancką.

O samym udziale ŻZW w walkach pisał Ringelblum w swoim eseju Stosunki polsko-żydowskie w czasie drugiej wojny światowej. Uwagi i spostrzeżenia: „Nie będziemy tu szczegółowo opisywać przebiegu walk z Niemcami w kwietniu 1943 r. Walczyły poszczególne grupy w getcie, w «szopie» szczotkarskim, na ulicy Świętojerskiej, na terenach «szopu» Schultza, Toebbensa itd. Walczono na dachach domów, na których powiewały sztandary: polski i syjonistyczny (biało-niebieski). W poniedziałek 18 kwietnia [chodziło o 19 kwietnia — B.B.] z czwartego piętra na Nalewkach 32 byłem naocznym świadkiem takiej walki na ul. Muranowskiej”. Według Libionki i Weinbauma Ringelblum mógł obserwować walkę z udziałem ŻZW. Nie ma natomiast pewności, czy widział na własne oczy wywieszone sztandary, czy też dowiedział się o nich od kogoś innego, pisząc esej już w bunkrze „Krysia”.

Motyw wywieszenia flag – polskiej biało-czerwonej i żydowskiej biało-niebieskiej przez powstańców pojawiał się w wielu przekazach dotyczących powstania, trudno jednak z całą pewnością potwierdzić lokalizację sztandarów. Gdyby znajdowały się na rogu pl. Muranowskiego i Nalewek 42, Ringelblum, ukrywający się wtedy na Nalewkach 32, mógłby je zobaczyć. Walczący rewizjoniści przez wywieszenie sztandarów chcieli podkreślić swój patriotyzm i przywiązanie do polskich symboli narodowych. Trudno sobie wyobrazić taki gest ze strony lewicowych grup syjonistycznych. Informacja o flagach pojawiła się w niektórych sprawozdaniach polskiego podziemia, m.in. w dokumencie sporządzonym przez kontrwywiad Delegatury Rządu na Kraj z 23 kwietnia 1943 r., podobnie w wydawanym przez Delegaturę „Nowym Dniu” z 21 kwietnia 1943 r. Informacji takiej nie było z kolei w Biuletynie Informacyjnym AK, ani w depeszach wysyłanych do rządu na emigracji w Londynie.

Sam udział w walkach ŻZW był nieraz pomijany w kręgach osób związanych z ŻOB-em. Marek Edelman w 1945 r. książce Getto walczy. Udział Bundu w obronie getta warszawskiego pisał o walkach w dniu 19 kwietnia: „(…) trwają zacięte boje na placu Muranowskim. Niemcy atakują tu ze wszystkich stron. Osaczeni bojowcy bronią się zawzięcie, w nadludzkich zmaganiach odpierają natarcia. Zostają zdobyte dwa kaemy i wiele innej broni. Zostaje spalony czołg niemiecki. To już drugi tego dnia”. Łączniczka Bundu Władka Meed pisała o walkach rewizjonistów nie podając poprawnej nazwy ŻZW: „Tego samego dnia na placu Muranowskim rozegrała się jeszcze jedna bitwa w obronie ostatniej reduty. Walczył tam oddział bojowy, zorganizowany przez inną z podziemnych organizacji działających na terenie getta. Był to prawicowy Rewizjonistyczny Ruch Syjonistów, niezależny od Organizacji Bojowej. Dość dobrze uzbrojony, skutecznie odparł kilka ataków i przez dwa dni z rzędu utrzymywał rejon Muranowskiej w swoich rękach”. Z kolei Cywia Lubetkin z ŻOB-u zaznaczyła w swoich wspomnieniach, że „członkowie rewizjonistycznej grupy bronili odważnie ulicy. 20 kwietnia odparli wszystkie ataki Niemców i zadali im ciężkie straty”. Natomiast łącznik ŻOB-u z polskim podziemiem Icchak Cukierman pisał o ŻZW bez wspominania nazwy: „grupa prowadziła silną i odważną obronę swojej ulicy. 20 kwietnia odpierali niemieckie ataki, zadając nieprzyjacielowi ciężkie straty”.

Po walkach na pl. Muranowskim część bojowników wyszła z getta przez tunel, nie ma jednak pewności kiedy to nastąpiło. W źródłach napotykamy daty od 20 do 22 kwietnia. „Rudy Paweł” pisał: „22 kwietnia wycofujemy się na „aryjską” stronę na skutek rozkazu p. podchorążego, który jest cały czas z nami. Niektórzy z nas nosili niemieckie mundury, wszyscy hełmy. Znajdujemy się na Muranowskiej w mieszkaniu. Mamy broń, około 200 granatów — karabiny. Jest nam tu niewygodnie. Dozorca dostarczał nam jedzenia”. Część bojowników – 44 osoby — zorganizowała sobie transport do willi w Michalinie, którą wynajął dla nich wspomniany już wcześniej Cezary Ketling-Szemley. Jednak po kilku dniach, 30 kwietnia, grupę odkryła policja granatowa i niemiecka żandarmeria, doszło do strzelaniny, w której część bojowników zginęła.

Wstępny plan ŻZW na walkę partyzancką z Niemcami po wyjściu z getta pokazywał brak znajomości realiów po stronie „aryjskiej”. Brakowało jakiegokolwiek wsparcia dla ŻZW ze strony polskich organizacji, które umożliwiłoby jego członkom aktywną walkę z Niemcami poza gettem. Niektórzy z bojowników po wyjściu z getta znaleźli się w zakonspirowanych mieszkaniach. Tak było w przypadku Pawła Frenkla, który wraz z grupą bojowników ukrył się na Grzybowskiej 11/13.

Bunkry wśród ruin

Ci, którzy nie wyszli z getta, nadal walczyli. Niewiele wiadomo o działaniach grupy Łopaty w szopie szczotkarzy, jej członkowie w większości zginęli później w getcie centralnym. O walkach oddziału z szopu Schultza i Toebbensa krótko pisał Adam Halperin, ale również bez szczegółów. Większość ze znajdujących się tam bojowników dowodzonych przez Pinchasa Tauba, a później Dawida Szulmana, wśród których byli Natan Schulz, Icchak Binenkorn, Jakow Perlemuter, Aleksander i Jakub Rosenfeldowie, zginęła. Niewielkie grupy walczyły też na Nalewkach 39, Nowolipiu 25 i Lesznie 36 oraz 40. Jedyną z walczących w szopach osobą, która żyła jeszcze przez pewien czas, był Dawid Szulman.

Sztab ŻOB-u w pewnym momencie przeniósł się na Miłą 18, gdzie bojownicy znaleźli schronienie w bunkrze Szmula Oszera i związanych z nim ludzi z półświatka. Jednakże 8 maja Niemcy odkryli bunkier i zablokowali jego pięć wyjść. O ile cywile wyszli na wezwanie Niemców, to większość bojowników na apel Arie Wilnera ps. „Jurek” popełniła samobójstwo. W ten sposób zginęło ok. 120 bojowników ŻOB-u, w tym dowódca Mordechaj Anielewicz. Kilka osób, m.in. Tosia Altman, wyszło przez szóste, nieobstawione przez Niemców wyjście. Z kręgu ŻOB-u wojnę przeżyło kilkanaście osób, m.in. Cukierman i Edelman.

Poza walką z powstańcami Niemcy przeszukiwali getto w poszukiwaniu ludności cywilnej poukrywanej w bunkrach, aby wywieźć ich do Treblinki lub do obozów pracy na Lubelszczyźnie. W swoim raporcie po zakończeniu powstania w getcie Stroop wspomniał, że zniszczono na terenie getta 631 bunkrów, co prawdopodobnie było zawyżoną liczbą. Warunki w bunkrach były bardzo trudne, ich mieszkańcy musieli zachować ciszę, aby nie wykryli ich pacyfikujący getto Niemcy. W kryjówkach było gorąco, panował niezwykły ścisk i odór, były trudności z przygotowaniem jedzenia. Niemcy zaczęli podpalać kolejne domy, aby zmusić znajdujących się w nich ludzi do wyjścia. Sytuacja ukrywających się osób stała się wtedy dramatyczna. Wielu zginęło w płomieniach, inni zostali wywiezieni lub zastrzeleni po wyjściu ze schronów. Według raportu Stroopa, między 20 kwietnia a 16 maja 1943 r. Niemcy zabili lub pojmali 56 065 osób, z czego 7 tys. zamordowali na miejscu, 6929 wysłali do obozu zagłady w Treblince, ok. 6 tys. zginęło w walce, w wyniku zatrucia lub w pożarach, a 36 tys. wysłano do obozów pracy na Lubelszczyźnie. Dane te są jednak z pewnością zawyżone, miały uzasadniać trudności z trwającą dłużej niż przewidywano likwidacją getta, w którym prawdopodobnie nie znajdowało się więcej niż 40 tys. osób.

Symbolicznym końcem powstania w getcie było wysadzenie w powietrze wieczorem 16 maja 1943 r. Wielkiej Synagogi na Tłomackiem. Stroop w swoim raporcie napisał wtedy: „Żydowska dzielnica mieszkaniowa w Warszawie przestała istnieć”.

Przeżyli nieliczni

Część członków ŻZW została z getta wywieziona do obozów pracy. W obozie pracy w Trawnikach znalazł się wspomniany wcześniej Dawid Szulman, dowodzący w pewnym momencie grupą w szopie Schultza i Toebbensa. Współpracował w Trawnikach z zesłanym tam Ringelblumem, samemu będąc czołową postacią konspiracji w obozie. Dzięki tej znajomości Ringelblum, korespondując później z Adolfem Bermanem, przekazywał wiele istotnych materiałów na temat realiów życia w obozie. Sam Szulman zginął w masowej egzekucji 3 listopada 1943 r. w czasie niemieckiej operacji „Erntefest”, która zakończyła Akcję Reinhardt, mającą na celu wymordowanie całej ludności żydowskiej na terenie Generalnego Gubernatorstwa. W Trawnikach zginął również związany z rewizjonistami Cwi Zylberberg. Natomiast na Majdanku zginął związany dawniej z Betarem Hering, nie ma jednak pewności, czy był członkiem ŻZW. Na Majdanek trafił też Dawid Wdowiński, który później został przeniesiony do obozu pracy w Budzyniu, gdzie więźniowie pracowali przy produkcji części do samolotów. Udało mu się przeżyć wojnę.

_en_Dawid_Wdowinski.jpg
Dawid Wdowiński, 1940 r.

Z kolei wspominany w tekście wielokrotnie „Rudy Paweł” znalazł kryjówkę w znajdującym się przy Chłodnej 17 mieszkaniu Dawida Klina „Kleina”, należącego do Bundu. Miał spotkać się tam z „Antkiem” Cukiermanem, który opisał go jako „dobrze mówiącego po niemiecku rudzielca”. „Rudy Paweł” przeniósł się później na Powiśle, gdzie zastał go wybuch powstania warszawskiego, do którego – według Dawida Klina – miał dołączyć jako ochotnik i wkrótce zginąć.

Przywódca ŻZW Paweł Frenkel zginął na Grzybowskiej 11/13 wraz z niewielkim oddziałem. Mieszkanie zostało zadenuncjowane i oddział niemiecki pojawił się tam 19 czerwca 1943 r. Po kilku godzinach walk członkowie oddziału popełnili samobójstwo wysadzając bunkier. Informację tę potwierdzają Wdowiński i Halperin. Ten drugi napisał: „wszyscy bojowcy zginęli, a wśród nich komendant Paweł Frenkel i członkowie komendy”.

Podziały światopoglądowe i śmierć najważniejszych członków ŻZW sprawiły, że rola rewizjonistów w oporze zbrojnym przeciwko Niemcom była marginalizowana, pomijana lub przeinaczana. Było tak zarówno w przypadku polskiej historiografii, w której pojawiały się fikcyjne postaci takie jak Dawid Apfelbaum, czy też wzmianki o współpracy z podziemną Organizacją Wojskową (od 1944 r. Korpusem Bezpieczeństwa), jak i w historiografii izraelskiej. Reprezentująca rewizjonizm syjonistyczny w Izraelu partia Herut na piedestał wynosiła Ecel (Narodową Organizację Wojskową), która walczyła w Palestynie z Brytyjczykami i Arabami, pomijała natomiast walkę rewizjonistów w diasporze. Niemniej jednak wiele faktów dotyczących ŻZW i jej roli w powstaniu w getcie wciąż pozostaje niejasnych. Z braku dokumentów i bardziej szczegółowych relacji nie sposób ich zweryfikować.

 

Źródła:

Archiwum Ringelbluma. Konspiracyjne Archiwum Getta Warszawy. Tom 29a. Pisma Emanuela Ringelbluma z bunkra, red. Eleonora Bergman, Tadeusz Epsztein, Magdalena Siek, Warszawa 2018

Archiwum Ringelbluma. Konspiracyjne Archiwum Getta Warszawy. Tom 34. Getto warszawskie, cz. II, red. Tadeusz Epsztein, Warszawa 2016

Anna Bikont, Niespotykany wysyp kombatantów [https://www.holocaustresearch.pl/index.php?mod=news&show=225&template=print, dostęp: 1.04.2020]

Mosze Arens, Flagi nad gettem: rzecz o powstaniu w getcie warszawskim, Kraków 2011

Barbara Engelking, Jacek Leociak, Getto warszawskie – przewodnik po nieistniającym mieście, Warszawa 2001

Dariusz Libionka, Laurence Weinbaum, Bohaterowie, hochsztaplerzy, opisywacze: wokół Żydowskiego Związku Wojskowego, Warszawa 2011

69 lat manipulacji historią Żydowskiego Związku Wojskowego [https://dzieje.pl/aktualnosci/libionka-69-lat-manipulacji-historia-zydowskiego-zwiazku-wojskowego; dostęp: 1.04.2020]

Justyna Majewska, Powstanie w getcie warszawskim, Żydowski Instytut Historyczny, www.jhi.pl, dostęp: 1.04.2020

Emanuel Ringelblum, Stosunki polsko-żydowskie w czasie drugiej wojny światowej: uwagi i spostrzeżenia, Warszawa 1988

Ruta Sakowska, Ludzie z dzielnicy zamkniętej. Żydzi w Warszawie w okresie hitlerowskiej okupacji: październik 1939-marzec 1943, Warszawa 1975

Jürgen Stroop, Żydowska dzielnica mieszkaniowa w Warszawie już nie istnieje!, oprac. Andrzej Żbikowski, Warszawa 2009

Paweł Szapiro, Powstanie w getcie warszawskim [w:] Polski słownik judaistyczny. Dzieje, kultura, religia, ludzie. Tom 2, red. Zofia Borzymińska, Rafał Żebrowski, Warszawa 2003

 

Przypis:

[1] Komisja Koordynacyjna powstała po to, żeby umożliwić współpracę między ŻOB-em a Bundem ponad podziałami politycznymi, natomiast Bund niejako stał się częścią ŻOB-u w czasie powstania, podporządkowując wspólnemu kierownictwu swoje 4 oddziały bojowników.

dr Bartosz Borys   historyk, kierownik Działu Edukacji ŻIH