Z Izbicy nie ma ucieczki. Opowieść Jana Karskiego

Autor: Przemysław Batorski
Po odwiedzeniu getta tranzytowego w Izbicy Jan Karski musiał przez dwa dni dochodzić do siebie. Niemcy zamienili żydowskie miasteczko pod Zamościem w punkt przerzutowy dla Żydów z Polski, Czech i Europy Zachodniej, transportowanych potem do obozów zagłady w Bełżcu i Sobiborze. W marcu 1942 r. przyjechał tam pierwszy pociąg z Żydami z Czech.
ul_Lubelska_99173_Fotopolska-Eu.jpg

Izbica, lata 1940-1942, domy przy ulicy Lubelskiej, Wikipedia, domena publiczna

 

Izbica to miasteczko leżące na Lubelszczyźnie, 22 kilometry od Zamościa. W XVIII w. założyli ją Żydzi, którzy musieli opuścić sąsiednią wieś Tarnogóra, przepędzeni przez chrześcijańskich mieszkańców jako konkurenci w handlu[1]. W 1921 r. 93% z 3085 mieszkańców stanowili Żydzi. Jako miasteczko zasiedlone od początku niemal wyłącznie przez Żydów, „[b]ył to ewenement w skali całej Rzeczypospolitej”[2]. W 1939 r. liczba mieszkańców przekraczała 5 tysięcy osób, skład narodowościowy był prawdopodobnie podobny. Większość Żydów izbickich stanowili ubodzy rzemieślnicy i handlarze.

Po wybuchu wojny miejscowość zajęli Niemcy, potem oddali ją Armii Czerwonej, ale po zmianie granicy znów znalazła się pod władzą Niemców[3]. Miasteczko od trzech stron otaczają wzgórza, z czwartej strony biegnie rzeka. Ze względu na naturalne granice, bliskość linii kolejowych i dominację ludności żydowskiej okupanci wybrali Izbicę na getto tranzytowe.

Do Izbicy zwożono Żydów z Niemiec, Austrii, Czech i Słowacji. Następnie wywożeni byli do obozów zagłady w Bełżcu (działał od marca 1942 r.) i Sobiborze (działał od maja 1942 r.) Pierwszy pociąg z Żydami z Theresienstadt przyjechał do Izbicy 11 lub 13 marca (źródła podają różne daty) 1942 r. Theresienstadt (Terezin) był gettem dla specjalnie wybranych Żydów, głównie inteligencji, założonym przez Niemców w starej austriackiej twierdzy na terenie Czech. Na jesieni 1942 r. do Izbicy przesiedlono też polskich Żydów z okolic Krasnegostawu i Zamościa.

ul_Lubelska_99535_Fotopolska-Eu.jpg [172.55 KB]
Getto w Izbicy, lata 1941-1943, ulica Lubelska. Wiesław Smyk, fotopolska.eu

„«Domy» zbudowane są głównie z drewna i gliny i składają się z jednego lub dwóch «pomieszczeń». Wszystko brudne i zarobaczone. Kilka domów posiada luksus w postaci łóżek, stołów, krzeseł lub szafek” – pisał do swojej dziewczyny Marianne Strauss Ernst Krombach, deportowany z niemieckiego Essen, w sierpniu 1942 r. – „Jest to miasto jaskiniowych chatek z wieloma kryjówkami, które byłyby absolutnym rajem dla grup harcerskich”[4].

W Izbicy wychował się Tomasz Blatt (Thomas „Toivi” Blatt), późniejszy więzień Sobiboru i jeden z ostatnich pozostających przy życiu uczestników powstania w obozie zagłady w październiku 1943 r. (zmarł w 2015 r. w wieku 88 lat). W wywiadzie w 2015 r. mówił:

W naszym domu w Izbicy zakwaterowano uchodźców z Koła. Kierownik stołówki dostał list od syna; mówił, że gazują ludzi w Chełmnie. Moi rodzice nie uwierzyli, śmiali się z tego. Później już wiedzieliśmy. W połowie roku 1942 wszyscy wiedzieli, że pociąg przyjeżdża, wagony są otwarte, jutro lub dziś jeszcze będzie łapanka.[5]

Izbica była stale przeludniona. Mieszkańcy żyli w ziemiankach i lepiankach, nawet kilkanaście osób żyło w jednej izbie. Cierpieli z powodu głodu i epidemii tyfusu, wywołanej fatalnymi warunkami sanitarnymi. Nie było lekarstw ani szpitala, kuchnia ludowa wydzielała dziennie jeden posiłek w postaci pół litra wywaru uznawanego za „zupę”[6]. Podobnie jak w innych gettach, katastrofalne warunki życia przyczyniały się do osłabienia więźniów i ułatwiały Niemcom późniejsze przewiezienie ich do obozów zagłady.

Żydzi z Europy Zachodniej byli zupełnie nieświadomi, dokąd przyjadą i co będzie się z nimi działo. Więcej wiedzieli Żydzi polscy, których pobratymcy już wcześniej zostali wywiezieni[7]. Żydzi czescy i niemieccy, nie posługujący się jidysz, powołali swój własny Judenrat i Służbę Porządkową, w efekcie instytucje te w getcie były zdublowane i rywalizowały ze sobą[8]. Bez względu na te wewnętrzne konflikty, wszyscy Żydzi z Izbicy mieli trafić do Bełżca albo Sobiboru. Podczas próby przedostania się na Węgry Tomasz Blatt przejeżdżał niedaleko obozu w Bełżcu:

Dojechaliśmy do Bełżca, choć nie zdawałem sobie z tego sprawy. Zauważyłem, że ludzie zamykają okna, palą papierosy. Co jest? „To Bełżec, to Bełżec”– usłyszałem. Przez okno widziałem płomień, jak pożar. Nie wiedziałem, co się pali, bo płoty były zamaskowane młodą jedliną. Papierosy palono po to, żeby nie czuć smrodu ciał.[9]

Najprawdopodobniej to właśnie getto w Izbicy odwiedził jesienią 1942 r. Jan Karski, kurier Polskiego Państwa Podziemnego. (W relacji w książce Tajne państwo zachowała się mylna informacja, że odwiedził obóz zagłady w Bełżcu). Najpierw podczas wizyty w Warszawie Karski spotkał się z reprezentantami żydowskich partii politycznych, Leonem Feinerem z Bundu i Adolfem Bermanem z Poalej Syjon-Lewicy. Dzięki nim dwukrotnie wchodził na teren getta warszawskiego. Feiner pomógł mu też zorganizować wejście do obozu tranzytowego w Izbicy.

karski_fb_zrodlo_nieznane.jpg [46.35 KB]
Jan Karski

Po podróży pociągiem do Lublina Karski przyjechał furmanką do współpracującego z AK sklepikarza, mieszkającego niedaleko Izbicy. Przebrał się w mundur, należący wcześniej do ukraińskiego strażnika, który zbiegł z oddziału, i z pomocą innego przekupionego Ukraińca wszedł na teren obozu.

W połowie drogi zaczęły docierać do nas okrzyki komend, wrzaski i pojedyncze odgłosy wystrzałów.

– Co się dzieje? – zapytałem.

– Żydy mają gorączkę – odparł, zadowolony z żartu.

Spojrzałem na niego ostro. Zmienił ton.

– Co się dzieje? Szykowany jest transport.

Nie pytałem o szczegóły. Hałas potęgował się.

– Można stąd jakoś uciec? – zagadnąłem.

– Bez żartów. Stąd się nie ucieka…[10]

Karski i jego przewodnik bez problemu przekroczyli bramy obozu. Ukrainiec wyjaśnił, że czasami za wysoką opłatą pomaga Żydom opuścić Izbicę i starał się wprowadzić Karskiego w szczegóły tego – jak to nazwał – „interesu”.

Mijaliśmy akurat jakiegoś starca. Siedział na ziemi nagi i rytmicznie kiwał się do przodu i tyłu. Jego oczy błyszczały i nieustannie mrugał powiekami. Nikt nie zwracał na niego uwagi. Obok leżało dziecko w łachmanach. Miało drgawki. Z przerażeniem spoglądało dookoła.

Tłum pulsował jakimś obłędnym rytmem. Wrzeszczeli, machali rękami, kłócili się i przeklinali. Zapewne wiedzieli, że niedługo odejdą w nieznane, a strach, głód i pragnienie potęgowały poczucie niepewności i zwierzęcego zagrożenia. (…) Docierała tu przeważnie ludność gett, która nie miała już nic…[11]

Wkrótce Niemcy i Ukraińcy zaczęli pędzić wynędzniałych Żydów do wagonów podstawionego pociągu.

(…) Byłem świadkiem scen, które zapamiętam do końca życia. Nie byłem dobrym obserwatorem. Parę razy chciałem uciec, ale nie miałem dokąd. Całym wysiłkiem woli starałem się zachować spokój. (…)[12]

Wedle wojskowych regulaminów wagon towarowy przeznaczony był na osiem koni lub czterdziestu żołnierzy w transporcie. Upychając ludzi na siłę i bez jakiegokolwiek bagażu, można było pomieścić w wagonie sto osób. Niemcy wydali rozkaz pakowania po stu trzydziestu, ale jeszcze dopychali dodatkową dziesiątkę. Gdy drzwi nie chciały się zamknąć, tłukli na oślep kolbami, strzelali do środka wagonu, wrzeszczeli na nieszczęsnych Żydów. Ci, aby zrobić miejsce dla nowych, wspinali się na ramiona i głowy już znajdujących się wewnątrz. Z głębi wagonu dochodził jakiś potępieńczy ryk i wycie.

Gdy upchnięto już sto czterdzieści osób, strażnicy przystąpili do zamykania drzwi. Były ciężkie, wykonane z drewna obitego żelazem. Miażdżyły wystające na zewnątrz kończyny wśród wrzasków bólu. Po zasunięciu drzwi zabezpieczano je żelazną sztabą i ryglowano.[13]

Według obliczeń Karskiego, tego dnia załadowano 46 wagonów. Oznaczałoby to, że transport liczył 6440 osób, które pojechały do obozu śmierci. Wiele umarło już przy wejściu do wagonów albo w drodze do komór gazowych. (Biorąc pod uwagę tę liczbę oraz czas, w którym Karski przebywał w obozie, możliwe, że był świadkiem jednej z akcji likwidacyjnych, które przeprowadzono w Izbicy 18-19 października i 1 listopada 1942 r.)[14].

Przystanek_kolejowy_Izbica_stary_1258629_Fotopolska-Eu.jpg [130.45 KB]
Izbica, stacja kolejowa, ok. 1940 r. / eski, fotopolska.eu

Karski był wstrząśnięty. Z trudem wrócił do sklepiku, poprosił o wódkę i przespał półtora dnia, a potem pojechał z powrotem do Warszawy. Po 21 dniach podróży przez Niemcy, Belgię, Francję i Hiszpanię dotarł do Gibraltaru.

W grudniu 1942 r. Karski przekazał kolejny ze swoich raportów rządowi RP w Londynie, a 10 grudnia minister spraw zagranicznych Edward Raczyński skierował notę dyplomatyczną na temat zagłady Żydów rządom 26 państw, które podpisały Deklarację Organizacji Narodów Zjednoczonych. 17 grudnia 1942 r. powstała Wspólna Deklaracja Członków Narodów Zjednoczonych – dokument ten został ogłoszony w międzynarodowej prasie, a także przedstawiony w brytyjskim parlamencie. Państwa alianckie informowały w nim o tym, że Niemcy wcielają w życie plan Hitlera eksterminacji Żydów w Europie, mówiły o prawdopodobnych setkach tysięcy ofiar. Mowa była o Polsce jako miejscu, gdzie Niemcy przeprowadzają „rzeź” Żydów, o „obozach pracy”, ale nie o obozach zagłady. (Karski posługiwał się określeniem „death camp" i podał nazwy obozów Bełżec, Sobibór, Treblinka w audycji BBC z lata 1943 r., w której opowiadał o getcie w Izbicy). Alianci złożyli także obietnicę surowego ukarania winnych Holokaustu.

Karski był rozgoryczony brakiem realnej akcji ze strony aliantów – rządów USA i Wielkiej Brytanii, dygnitarzy i dyplomatów, przywódców żydowskiej diaspory i wybitnych pisarzy, którzy mogli lepiej od niego choćby powiadomić świat o toczącej się Zagładzie. Warunki życia w getcie warszawskim przedstawił także Szmulowi Zygielbojmowi, członkiem Rady Narodowej RP przy rządzie polskim na uchodźstwie[15]. 12 maja 1943 r. Zygielbojm popełnił samobójstwo wobec obojętności świata na powstanie w getcie warszawskim. Jak napisał Karski: „Żydzi wydali beznadziejną wojnę Niemcom. Zginęli. Ale w walce. Nikt nie przyszedł z pomocą”[16].

Przez getto w Izbicy przewinęło się ponad 26 tysięcy osób. Przeżyło tylko 14 przedwojennych żydowskich mieszkańców miasteczka[17].

 

 

Przypisy:

[1] Izbica. Historia społeczności, https://sztetl.org.pl/pl/miejscowosci/i/668-izbica/99-historia-spolecznosci/137381-historia-spolecznosci, dostęp 12.03.2021.

[2] Tamże.

[3] Podstawowe informacje o miejscowości i getcie podaję za artykułem: Jakub Chmielewski, Izbica jako przykład getta tranzytowego (1942-1943), „Kwartalnik Historii Żydów” nr 242 (czerwiec 2012), s. 191-206, dostęp 12.03.2021.

[4] Izbica, materiały edukacyjne Muzeum i Miejsca Pamięci w Bełżcu, http://www.belzec.eu/media/files/pages/247/izbica_pol.pdf, dostęp 12.03.2021.

[5] Tomasz Blatt, Nie ma się czym chwalić, rozmowę przeprowadzili Maciej Foks i Tomasz Sudoł, „Pamięć” nr 1 (34)/2015, s. 16, online: https://www.polska1918-89.pl/pdf/nie-ma-sie-czym-chwalic,1341.pdf, dostęp 12.03.2021.

[6] J. Chmielewski, dz. cyt., s. 200.

[7] Tamże, s. 203.

[8] Tamże.

[9] T. Blatt, dz. cyt., s. 16.

[10] Jan Karski, Tajne państwo, opracował Waldemar Piasecki, Warszawa 1999, s. 257.

[11] Tamże, s. 259.

[12] Tamże, s. 260.

[13] Tamże, s. 261.

[14] J. Chmielewski, dz. cyt., s. 204.

[15] J. Karski, dz. cyt., s. 252-254.

[16] Tamże, s. 255.

[17] J. Chmielewski, dz. cyt., s. 206.

Przemysław Batorski   redaktor strony internetowej ŻIH