„Skąd do szlachcianki litewskiej ten klucz czarodziejski?” — „Meir Ezofowicz” Elizy Orzeszkowej

Autor: Sebastian Zawada
„Meir Ezofowicz” Elizy Orzeszkowej, powieść dziś zapomniana wśród szerszego grona czytelników, pod koniec XIX wieku budził żywą dyskusję na łamach prasy. Dużą rolę odegrały w tym ilustracje wybitnego rysownika, Michała Elwira Andriollego, które możemy obejrzeć w portalu Delet.
todros.jpg

Sprzeczne recenzje powieści

Eliza Orzeszkowa opublikowała Meira Ezofowicza w 1878 roku. Powieść przedstawia historię żydowskiego miasteczka Szybów, a w szczególności losy Meira, młodego Żyda, który sprzeciwia się konwenansom panującym w miejscowej społeczności i pragnie zreformować swoje środowisko. Zachęcamy do zapoznania się z treścią utworu, dostępnego online w Centralnej Bibliotece Judaistycznej.

Literaturoznawcy dostrzegali w powieści apel o realizację programu pozytywistycznego: asymilacji Żydów poprzez takie działania, jak wprowadzenie świeckiej edukacji dla żydowskich dzieci. Według przeciwstawnych odczytań, Orzeszkowa już wtedy zwątpiła w racjonalne postulaty pozytywizmu, na co wskazują wprowadzenie tematyki wiejskiej i niezwykle intensywne u pisarza polskiego zainteresowanie judaizmem. Jeszcze inne interpretacje zwracają uwagę na to, jak doskonale późniejsza autorka Nad Niemnem przedstawiła skomplikowaną sytuację mniejszości żydowskiej na Litwie[1]. Według Władysława Panasa Meir Ezofowicz jest „najbardziej religijnym utworem w twórczości pisarki – i być może – całej epoki”[2]. Badacz twierdzi, że powieść Orzeszkowej to w istocie poemat religijny, dzieło mające przenieść czytelnika w sferę sacrum, w którym „epickość” ulega potężnemu „żywiołowi lirycznemu”[3].

_en_meir_scigany.jpg

 

Krytyk Karol Wiktor Zawodziński tak wspominał lekturę Meira Ezofowicza: „Ile razy go czytałem [...], sprawiał na mnie wrażenie bajki o zaczarowanym, niedostępnym ludzkiemu wejrzeniu, nierzeczywistym świecie”[4]. Leo Belmont, polski pisarz żydowskiego pochodzenia, w numerze „Izraelity” poświęconym pamięci Orzeszkowej pisał o artystce:

„tego wielokątu, jakim jest dusza żydowska, nie objęła ona ze wszystkich stron, […] do głębi tej duszy masowej nie zeszła – ale nie uczynił tego dotąd nikt inny, […] bliską jest odsłonięcia jakiejś tajemnicy, […] jej oczy błyskawicznie przebiegają od jednego do drugiego kontrastu tej dziwnej duszy, w której spotykają się i łączą najwyrachowańszy praktycyzm i najszczytniejszy idealizm, uparta duma wybrańców i nisko ścieląca się w prochu pokora, umiłowanie mądrości i grzęźnięcie w zabobonie, tęsknota za światłem i lgnięcie do ciemnoty, okrucieństwo i fanatyzm oraz wolność ducha i wszechprzebaczenia: z tych motywów usnuta jest kanwa «Meira Ezofowicza»”[5].

Zadziwiać może fakt, jak różnie oceniano Meira Ezofowicza i jego autorkę pod względem stosunku do Żydów. Orzeszkową często posądzano o to, że w negatywnych portretach rabbiego Todrosa i mełameda Mosze starała się napiętnować chasydyzm. Poglądy Orzeszkowej na tę kwestię kształtowane były przez czasopismo „Izraelita”, silnie krytykujące ruch chasydzki jako mistycyzm, pozbawiony naukowych podstaw[6]. Jeśli chodzi o zarzuty wobec pisarki w ogóle, niekoniecznie związane z Meirem Ezofowiczem, wspomnieć trzeba przede wszystkim o krytyce syjonizmu w jednym z ostatnich tekstów pisarki poświęconych tematyce żydowskiej: O nacyonalizmie żydowskim. Dla zwolenniczki integracji Żydów z polskim społeczeństwem na drodze edukacji – piszącej, rzecz jasna, z perspektywy polonocentrycznej – wizja odłączenia się od Polski i utworzenia własnego kraju była nie do przyjęcia[7].

Nie należy odrywać twórczości Orzeszkowej od kontekstu historycznego, w którym tworzyła. Magdalena Piekara stawia retoryczne pytanie: „czy inna perspektywa, w owych czasach i w przypadku Orzeszkowej, była w ogóle możliwa”[8]? Dorobek pisarki trudno jednoznacznie ocenić, a jej poglądy mogą bardzo łatwo zostać poddane uproszczeniu i spłyceniu. Tak zresztą działo się w historii recepcji jej dzieła – jak pisze Grażyna Borkowska, wybitna badaczka literatury pozytywizmu: „Wyciągając poszczególne nitki tego splotu, kreowano pisarkę na przyjaciółkę lub wroga społeczności żydowskiej”[9].

_en_meir_ostrzega.jpg

 

Jak powstały ilustracje Michała Elwira Andriollego?

Meira Ezofowicza w edycji dzieł Elizy Orzeszkowej z 1899 r., wydanej przez Hipolita Wawelberga, zdobią rysunki słynnego polskiego ilustratora Michała Elwira Andriollego (1836–1803) – część z nich można obejrzeć na portalu Delet. Twórca ten do dziś pozostaje jednym z najbardziej rozpoznawalnych ilustratorów literatury polskiej i zagranicznej drugiej połowy XIX wieku.

Niełatwo opisać bogactwo treści, które niosą ze sobą ilustracje Andriollego. Same w sobie są one interpretacją i uzupełnieniem utworu. Po raz pierwszy ukazały się w czasopiśmie „Kłosy” w 1878 roku oraz w pierwszym wydaniu książkowym powieści (1879 r.).

Andriolli wykonał pierwotne rysunki, które skopiowano techniką drzeworytniczą na karty powieści. Autorem większości drzeworytów jest Edward Gorazdowski (1843–1901), warszawski ksylograf związany z „Tygodnikiem Ilustrowanym”. To właśnie jego dzieła możemy oglądać w portalu Delet. Współpracowali z nim Teofil Konarzewski i Jan Krajewski. Dzieła zespołu ksylografów oceniono jako stworzone „z zachwycającą precyzją i rozmachem, ze znakomitym efektem światłocienia, od subtelnych szarości po głęboką czerń”[10].

Proces tworzenia ilustracji wyglądał następująco: Andriolli niektóre rysunki rozrysowywał bezpośrednio na bukszpanowych klockach drzeworytniczych. Następnie ksylograf umieszczał klocek na skórzanej poduszce z piaskiem, która ułatwiała obracanie prasy pod różnymi kątami. Drzeworytnicy wykorzystywali do pracy stalowe rylce miedziorytnicze. Wykonywali tysiące drobnych kresek w różnych kierunkach. Drobne poprawki można było nanieść, kitując drobną usterkę bądź wycinając i wstawiając w to miejsce nowy fragment klocka. Twarde bukszpanowe matryce wytrzymywały nawet ponad 1000 odbitek[11].

Rysunki Andriollego do Meira Ezofowicza są zaliczane przez niektórych do najlepszych w dorobku artysty, inni zaś oceniają je bardziej krytycznie, choć usprawiedliwiają ilustratora trudnością tematu:

Niewiele jest w tekście scen efektownych, które lubił; podobne stroje, podobne postaci starych Żydów lub dzieci żydowskich. Groziło to monotonią. Brak sytuacji w interesującym krajobrazie; tłem akcji jest architektura małego miasteczka. Także wnętrza są ubogie, proste, z meblami bez stylu[12].

_en_todros.jpg

 

Wyzwanie, przed jakim stanął artysta, badaczka opisuje następująco: „jak w atrakcyjny artystycznie sposób można, za pomocą oszczędnej formy ilustracji, zobrazować i przybliżyć codzienny, choć obcy polskiemu czytelnikowi, świat obyczajów i wierzeń opisany w powieści?”[13]. Ilustracje do utworu Orzeszkowej stanowią pewne novum w twórczości Andriollego: można dopatrzeć się na nich cech obyczajowego realizmu, obok – tak bardzo charakterystycznej dla jego prac – estetyki romantyzmu. Sama Orzeszkowa była ilustracjami zachwycona. Pisała do redaktora „Kłosów” Salomona Lewentala, że „ilustracje oddały atmosferę tak, jakby piórkiem jego [Andriollego] kierowała myśl samej pisarki”[14].

Wrażliwość i dynamika

Najżywiej przedstawia Andriolli te postacie, które wydają się również najwyraziściej opisane na kartach powieści – są to zwłaszcza tytułowy Meir oraz rabbi Todros. Grafiki świadczą o bardzo uważnej lekturze, wyczuleniu na szczegóły i symbole[15]. Artysta przesadnie uwydatnił gesty i mimikę Meira, zapewne w celu podkreślenia jego postawy moralnej. Imię Meir oznacza światło – na ilustracji U Eliezera bohater patetycznie wskazuje na płomień świecy, podczas gdy jego przyjaciele wpatrują się z zachwytem w mówcę. Andriolli tak wybierał epizody z powieści, by zobrazować charakter bohatera, jego postawę i wrażliwość. Dlatego widzimy Meira, jak przepędza dzieci spod chaty Karaimów czy powiadamia szlachcica Kamiońskiego o szalbierstwie Kamionkera.

Mimo że Rabbi Todros, mistyk kabalista, jest przedstawiony w powieści w krytycznym świetle, to – jak pisał Julian Krzyżanowski – „dziwacznego […] despotę, fanatyka i mistyka powieściopisarka uposażyła prawdziwymi zadatkami wielkości, uwydatniając jego przywiązanie do spraw, którymi żyje, jego ascetyczną bezinteresowność, niestrudzoną pracowitość, swoistą wreszcie dobroć w stosunku i do świata, i do ludzi, którzy kroczą jego drogami”[16]. Andriolli przedstawia bohatera „przez pryzmat autentycznego oddania religii i ludziom”[17] – portret plastyczny koresponduje z rysem, który Orzeszkowa nadała Todrosowi w powieści. Na ilustracji zatytułowanej Rabbi Todros artysta ukazuje zamyślone, posępne oblicze cadyka, próbując odwzorować konkretną scenę z powieści:

Meir obejrzał się. O kilkanaście kroków za nimi wychodził z gęstwiny gaju i szybko przesuwał się łąką człowiek dziwnej postaci. Był to człowiek średniego wzrostu, bardzo chudy, z bardzo ciemną twarzą, z czarnymi, siwiejącymi już nieco włosy i z czarną, siwiejącą brodą opadającą mu do pasa. Ubrany był w długą, wąską suknię z grubego, wyszarzałego sukna; szyja jego, naga i żółta, wychylała się zza roztwartej, grubej koszuli. Trzymał się bardzo pochyło i szedł bardzo prędko. Kroki jego nie czyniły żadnego szelestu, bo na nogach miał płytkie, znoszone obuwie. W obu rękach niósł ogromną więź różnobarwnych ziół dzikich, nad głową jego i za nim leciała gromada ptaków, które znały go znać dobrze, bo niekiedy na czarnych włosach jego lub zgarbionych plecach siadać próbowały.

Kiedy człowiek ten, nie patrząc na Meira, mijał go o kilka kroków, młodzieniec machinalnie pochylił głowę nisko w znak pokory i czci. Wnet przecież podniósł ją. Twarz jego była bladą, brwi ściągnęły się z tłumioną boleścią. Posępnym wzrokiem powiódł za przygarbioną postacią cicho mknącą przez łąkę — i zza zaciśniętych od gniewu czy bólu zębów wymówił:

— Rabbi Izaak Todros![18]

Na grafice U Todrosa widzimy z kolei tłumy zgromadzone w izbie cadyka, aby szukać rady i wsparcia. Andriolli przedstawia rabina z powagą – rezygnuje z akcentów satyrycznych, które Orzeszkowa umieściła w powieści. Nie ujmuje Todrosowi autorytetu: przedstawia go jako pełnego zaangażowania i troski lekarza duszy i ciała[19].

_en_u_eliezera.jpg

 

Dla Wilhelma Feldmana, publicysty, pisarza i historyka literatury pochodzącego z chasydzkiej rodziny, zarówno lektura Meira Ezofowicza, jak i oglądanie ilustracji Andriollego były ważnym przeżyciem:

Dla nas, wychowanków najciemniejszego getta, już takie obrazki stanowiły nowość niesłychaną. Zaczęło się, nie bez trudu, czytanie. Przed oczami stanął smutny, łagodny, roztęskniony Meir, błysnęły czarne wrogie oczy Todrosa. Zderzyły się ich spojrzenia... Chwile niezapomniane... Mowa czarodziejska… i zapadła ta mowa w duszę (...) Skąd do szlachcianki litewskiej ten klucz czarodziejski, który otworzył jej tak nieprzeniknione tajemnice? Skąd do szlachcianki litewskiej to spojrzenie, którym przeniknęła o tysiące lat odległe od niej dusze, odczytała od hieroglifów dziwniejsze ich pismo? Przecież żaden z nas, żyjących całym jestestwem w tym świecie, nie przeniknął go tak głęboko, nie malował tak potężnie? Miłość ten cud zdziałała (...) Mnie, a zapewne tysiącom takim jak ja, ukazała drogę żywota. Ukazała światło i miłość[20].

 

 

Serdecznie zachęcamy do oglądania ilustracji w portalu Delet oraz lektury Meira Ezofowicza w Centralnej Bibliotece Judaistycznej!

Zbiór ilustracji

Meir Ezofowicz

 

Przypisy:

 

[1] M. Imperowicz-Jurczak, „Meir Ezofowicz” w cyklu ilustracji Andriollego, „Przestrzenie Teorii” 2009, nr 12, s. 131–133.

 

 

[2]W. Panas, Sacer: święty-przeklęty. Obraz judaizmu w literaturze polskiej drugiej połowy XIX wieku [w:] Problematyka religijna w literaturze pozytywizmu i młodej polski. Świadectwa poszukiwań, Lublin 1993, s. 183.

 

 

[3]Tamże.

 

 

[4]Cytat za: W. Panas, dz. cyt., s. 183.

 

 

[5]L. Belmont, Żydzi Orzeszkowej (o „Meirze Ezofowiczu”), Izraelita 1910, nr 6, s. 8, https://polona.pl/item/izraelita-r-45-nr-6–27-maja-1910,ODAxMTI1MQ/7/#info:metadata [dostęp: 13.02.2020].

 

 

[6] M. Piekara, Kwestia żydowska w publicystyce Elizy Orzeszkowej, Katowice 2013, s. 77.

 

 

[7] Tamże, s. 199.

 

 

[8] Tamże, s. 142.

 

 

[9] G. Borkowska, Żydzi Orzeszkowej [w:] Kwestia żydowska w XIX wieku. Spory o tożsamość Polaków, red. G. Borkowska, M. Rudkowska, Warszawa 2004, s. 31.

 

 

[10] M. Imperowicz-Jurczak, dz. cyt., s. 136.

 

 

[11] Proces wykonywania drzeworytów został podany na podstawie: M. Imperowicz-Jurczak, dz. cyt., s. 135–136.

 

 

[12] G. Socha, Andriolli i rozwój drzeworytu w Polsce, s. 126–128; cytat za: M. Imperowicz-Jurczak, dz. cyt., s. 141.

 

 

[13] M. Imperowicz-Jurczak, dz. cyt., s. 143–144.

 

 

[14] Tamże, s. 141.

 

 

[15] Tamże, s. 157.

 

 

[16] Cytat za: M. Imperowicz-Jurczak, dz. cyt., s. 160.

 

 

[17] Tamże, s. 160.

 

 

[18] E. Orzeszkowa, Meir Ezofowicz [w:] tejże, Pisma, t. 3, Warszawa 1899, s. 63–64, https://cbj.jhi.pl/documents/1258930/68/.

 

 

[19] M. Imperowicz-Jurczak, dz. cyt. s. 139–140.

 

 

[20] Cytat za: M. Imperowicz-Jurczak, dz. cyt., s. 140.

 

 




Sebastian Zawada