Paul Fuks | opowiadanie «Warszawskie metro»

MŻIH A-560_1.jpg

Nikt nie pojmuje, dlaczego w Warszawie nie ma metra. We wszystkich stolicach jest, więc czemu nie w Warszawie? W końcu socjalizm miał ułatwiać życie obywatelom. A więc jaki jest powód, że metra nie ma?

Pozwólcie państwo, że wyjaśnię.

Oto ładnych kilka lat temu zastanawiano się nad projektem uruchomienia wspaniałego metra. Ustalono trasy, pomyślano o miejscach pustych po zrównanych z ziemią budynkach, aby umiejscowić stacje, nie niszcząc tego, co znajdowało się na powierzchni. To Muranów – dzielnica bogata we wspomnienia – został wybrany po wstępnych badaniach terenu, zanim ruszono na dobre z pracami.

Ekipa wiertniczych wykonała otwór, a potem tunel. Ci ludzie byli wirtuozami wiertarki i wielce zapalonymi budowniczymi socjalizmu.

Zgodnie z przypuszczeniami podziemie było gruzowiskiem, bardziej lub mniej spiętrzonym, gdzie znajdowano przedmioty codziennego użytku. Czasami kości.

Robota była łatwa, postępowała wartko, budowniczowie pracowali energicznie.

Pewnego dnia, w głębi galerii, Janek poczuł raptem, że jego wiertarka zagłębia się w ściankę. Odsłonił ją i spojrzał przez wywiercony otwór. Po chwili, gdy jego wzrok się zaadaptował, zobaczył – jak mu się zdawało – słabe światełko, które go zaintrygowało. Czyżby była to inna ekipa, która miała się z nim spotkać, lecz zapomniano go o niej poinformować? Wszystko jest możliwe – pomyślał.

Janek wrócił do przerwanej pracy, wybijając większy wyłom w ścianie, wysunął głowę przez otwór, rozejrzał się i w końcu w ciemnościach zauważył świeczkę oświetlającą postać mężczyzny. Miał białą brodę i dziwny kapelusz. Siedział nad księgą, którą czytał, kołysząc się lekko. Wydawało się, że jest ubrany na czarno, ale jego strój był pokryty pyłem i popiołem. Nie przerywając lektury, ręką dał znak, by mu nie przeszkadzać.

Osłupiały Janek zakrzyknął: „Nie ruszaj się, dziadku, już do ciebie idę!" – i przyspieszył drążenie otworu.

Towarzysze usłyszeli krzyk, więc przybiegli, rozejrzeli się i wszyscy jednocześnie zaatakowali to, co pozostało ze ścianki. Człowiek w czerni, wyrwany z lektury, wstał raptownie, przewracając krzesło i cofnął się, przestraszony.

I wtedy sklepienie zawaliło się i pogrzebało wszystkich.

Kiedy pył opadł, wydobyto ciała robotników. Wszystkich poruszyła ta śmierć, a robotnicy – jako bohaterowie polegli na froncie budowy socjalizmu – zostali pochowani w wielkimi honorami. Prace nad budową metra z wielkim żalem zawieszono – kosztowała bowiem zbyt wiele istnień ludzkich.

A ten mężczyzna? Nie zapominajcie o nim! Czy nie znaleziono jego ciała? Zniknął, a może przeżył? I przede wszystkim, skąd wiecie, że naprawdę w tym korytarzu był jakiś człowiek? Zaglądaliście tam?

Nie, oczywiście, że nie. Wiem dobrze, że Warszawa ma metro, nawet dwie linie, a w niedalekiej przyszłości może więcej. Ale też jestem przekonany, że ten mężczyzna w czerni żyje i będzie żył w podziemiach Warszawy. Mam taką pewność, bo jestem pisarzem.

 

_____

Paul Fuks, doktor medycyny, psychoanalityk, członek francuskiego Towarzystwa Freudowskiego. Urodził się w 1941 roku w Paryżu w rodzinie polskich Żydow – tam mieszka, praktykuje i publikuje. Do jego najważniejszych prac należą: Picassiette: Le jardin d’assiettes (1992), Les Reves (1999), Staline, pervers narcissique (2014). W Polsce wystawiano jego sztukę Jak zostać żydowską matką. Dziesięć praktycznych lekcji (2008).

 

_____

na ilustracji: Henryk Hechtkopf, Ruiny getta warszawskiego (1947)