70. rocznica likwidacji Hotelu Polskiego

Autor: Żydowski Instytut Historyczny
Dziś mija 70. rocznica przewiezienia na Pawiak ostatniej grupy 300 Żydów przebywających w Hotelu Polskim.
thumb_1_tablica.JPG

Dziś mija 70. rocznica przewiezienia na Pawiak ostatniej grupy 300 Żydów przebywających w Hotelu Polskim. Wszyscy zostali rozstrzelani 2 dni później. Ponad 2500 Żydów ukrywających się po aryjskiej stronie na wiosnę 1943 roku, uwierzyło w zapewnienia okupanta, że międzynarodowe paszporty są gwarancją deportacji z Generalnego Gubernatorstwa i ratunku od pewnej śmierci.

Sprawa Hotelu Polskiego do dziś jest dyskutowana w gronie badaczy Zagłady, a Długa 29 pozostaje nadal najbardziej enigmatycznym adresem warszawskiego getta.

Niemcy od początku istnienia warszawskiego getta wzbudzali złudne nadzieje na możliwość uratowania się z okupowanej stolicy. Zarządzenia okupanta chroniły przed wysiedleniem Żydów, którzy mieli pracę w szopach albo zawarli fikcyjne małżeństwa z osobami „chronionymi”. Wszystkie te pozory bezpieczeństwa legły w gruzach z chwilą pierwszych deportacji do Treblinki. Uwięzieni w getcie i coraz bardziej świadomi czekającego ich wyroku, szukali każdego możliwego ratunku. 

Po upadku powstania i likwidacji getta, przy życiu pozostały trzy grupy Żydów: pracujący w szopach na terenie tzw. getta szczątkowego, ukrywający się w ruinach i wypalonych budynkach oraz przebywający po aryjskiej stronie. Sytuacja Żydów ukrywających się poza gettem była coraz trudniejsza.

W maju 1943 roku po Warszawie rozeszła się wiadomość, że przy ul. Długiej można kupić dokumenty państw Ameryki Południowej, które mają gwarantować Żydom ukrywającym się po stronie aryjskiej możliwość wyjazdu z Generalnego Gubernatorstwa. Celem wyjazdu z okupowanych ziem polskich miały być specjalne obozy we Francji, gdzie Żydzi zostaliby wymienieni na niemieckich jeńców internowanych przez aliantów. Jak Gestapo znalazło się w posiadaniu tych dokumentów? W sprawę Hotelu Polskiego zamieszani są dwaj żydowscy kolaboranci – Leon „Lolek” Skosowski i Adam Żurawin. 

 

Aby znaleźć się bliżej odpowiedzi na to pytanie, należy cofnąć się do przełomu lat 1941/42 i przenieść do neutralnej Szwajcarii. Dwie działające tam organizacje żydowskie chciały pomóc Żydom znajdującym się pod faszystowską okupacją i przy współpracy honorowych konsulów wystawiały i wysyłały do Polski dokumenty państw południowoamerykańskich. Większość paszportów nigdy nie dotarła do swych właścicieli – zginęli oni podczas wielkiej akcji likwidacyjnej. 

Nie wiadomo dokładnie w jaki sposób po upadku powstania w getcie warszawskim, paszporty znalazły się w rękach Skosowskiego i Żurawina, którzy zaczęli je sprzedawać. W wielu relacjach podawane są jednoznaczne informacje, że byli oni agentami gestapo. Punktem kontaktowym początkowo był Hotel Royal na ul. Chmielnej 31, a później Hotel Polski przy ul. Długiej 29. Najbardziej rozpowszechniona po wojnie hipoteza to wyreżyserowanie całej akcji przez Niemców, aby ujawnić jak najwięcej przebywających w Warszawie Żydów. Ponadto, proceder internowania Żydów z zagranicznymi paszportami był obecny wówczas na terenie Generalnego Gubernatorstwa.

 

W swoich wspomnieniach Henryk Rudnicki pisze: „Wyjechali nie ci, którzy wierzyli Niemcom, ale ci, którzy zwątpili w możliwość uratowania się po stronie aryjskiej”. Część z nich kupiła paszporty, a ci, których nie było na nie stać, traktowali Hotel Polski jako tymczasowe miejsce pobytu, ponieważ ich kryjówki były „spalone”. W Hotelu Polskim można było kupić paszporty i promesy takich państw jak Paragwaj, Honduras, Salwador, Peru i Chile w cenie od 30 do 300 złotych, lub za złoto czy inne kosztowności. Na Długiej internowani byli m.in.: działacz syjonistyczny Menachem Kirszenbaum, pisarz Jehoszua Perle i poeta Icchak Kacenelson. 

Trzecią osobą zaangażowaną w sprawę Hotelu Polskiego jest były dyrektor JOINTU, Daniel Guzik, dzięki któremu powstała tzw. lista palestyńska. Według relacji, nie brał pieniędzy i wierzył w powodzenie akcji. Zapytany przez Cukiermana, dlaczego współpracuje z żydowskimi kolaborantami, odpowiedział: „Jeśli będę wiedział, że mogę uratować bodaj jednego Żyda, gotów będę całować w tyłek Żurawina i Skosowskiego”.

 

Celem transportu około 2000 Żydów, którzy kupili paszporty były Vittel oraz Bergen-Belsen, skąd mieli już emigrować za ocean. We wrześniu 1943 roku w Głównym Urzędzie Bezpieczeństwa Rzeszy zorientowano się, że posiadacze paszportów nie są ich właścicielami, a państwa Ameryki Południowej nie chcą uznać ich za swoich obywateli. Wszyscy zostali wywiezieni do Auschwitz, gdzie zginęli. Z ponad 2500 Żydów, którzy zgłosili się na Długą 29, przeżyło zaledwie 260 osób.

Żydowski Instytut Historyczny