Wyjątkowy gość

Autor: Aleksandra Sajdak
Kwiecień to miesiąc wyjątkowy dla historii dawnych warszawskich miejsc i dawnej Warszawy w ogóle.
ola_zlota_3.JPG

Kwiecień to miesiąc wyjątkowy dla historii dawnych warszawskich miejsc i dawnej Warszawy w ogóle. W kwietniu 1943 roku niektóre warszawskie ulice i miejsca przestały istnieć, a wraz z nimi odeszły wspomnienia i ludzie przechowujący pamięć tamtych miejsc. Szczęśliwie nie wszystko zostało unicestwione i mimo, że miejsca nie istnieją w swojej pierwotnej formie, dzięki ludziom, którzy przetrwali, którzy pamiętają, możemy odtworzyć tamten świat.

Pan Hirsz z Izraela przyjechał do Polski wraz z dwoma swoimi dorosłymi córkami by zobaczyć raz jeszcze miejsca w których dorastał, pokazać swoim córkom jego wspomnienia, a równocześnie niezamierzenie wprowadzić nas w swoje życie. Z jego opowieści dowiedzieliśmy się, że urodził się w Warszawie w 1929 roku, wraz z rodzicami Rachelą i Samuelem, mieszkał przy ulicy Miłej 18. Skomplikowany historycznie czas jego młodości, nie zmienia w jego historii typowych opowieści ówczesnego nastolatka. Chodził do zwykłej szkoły powszechnej, miał kolegów polskich i żydowskich. Był zwykłym, typowym młodym warszawiakiem, takim jak tysiące chłopców przed nim i po nim. Uczył się piosenek, które śpiewając po 70 latach wywoływały wzruszenie u niego i każdego, kto siedział w pokoju:

Jedzie, jedzie na kasztance, na kasztance

Siwy strzelca strój, siwy strzelca strój. 

Hej, hej, komendancie, Miły wodzu mój 

Pracując w  Dziale Genealogii Żydowskiego Instytutu Historycznego mamy szczęście, bo codziennie spotykamy się z historią normalnego życia sprzed wojny i dzięki takim osobom jak pan Hirsz z Izraela, a raczej powinniśmy powiedzieć Herszel z warszawskiego Muranowa.

Gdy Hirsz śpiewał, jedna z córek powiedziała, że gdy tylko zaczyna śpiewać po polsku, coś się w nim zmienia, wraca myślami do ulicy Miłej, do kolegów ze szkoły, do czasów młodości, a my siedzący przy nim czujemy, że w jakiś sposób uczestniczymy w jego historii. Potem opowiada nam, że chodzili z kolegami na ulicę Dziką róg Stawki przy bocznicach kolejowych, jedli ogórki i milknie, po chwili zdajemy sobie sprawę, że miejsce to znane jest nam pod nazwą Umschlagplatz i nie potrzebujemy niczego dopowiadać ani tłumaczyć, bo każdy kto słyszy tą nazwę, wie co ona oznacza.


mi_a_w_kierunku_placu_muranowskiego.png

Gdy mówi, że mieszkał z rodzicami na ulicy Miłej 18, to początkowo nie myślimy o stojących tam rzędach kamienic, o sklepikach oferujących najrozmaitsze rzeczy, nie myślimy o warzelni soków, wytwórni lamp Gutgolda czy o jakimkolwiek innym przejawie życia przedwojennego, wyobrażamy sobie tylko Bunkier i przywódców Powstania w Getcie warszawskim z Anielewiczem na czele, którzy tam się ukrywali, a później zginęli.

Historia Hirsza dotyka nas wszystkich. Dotyka jego córek, nas, dzisiejszych warszawskich miejsc, które przypominają nam historię ulicy Miłej i okolic. Bo zanim Miła 18 została naznaczona okrutną historią, była normalną, warszawską ulicą, jak Gęsia czy Stawki.

Dlatego pamiętając o zbliżających się rocznicach, o powstaniach, bojownikach i “ zwykłych” ludziach gett, od razu myślmy o ludziach i o tym jakie życie było przed 39 rokiem, rokiem który zmienił wszystko.

Aleksandra Sajdak