Ostatni list z Będzina

Autor: Aleksandra Sajdak
„Gdy otrzymacie ten list, nie pozostanie na tych ziemiach już żadna żydowska dusza.”
full_hd_Podsiad_y_24__Be_dzin_2.jpg

„Gdy otrzymacie ten list, nie pozostanie na tych ziemiach już żadna żydowska dusza.” List przedstawicieli Żydowskiej Organizacji Bojowej na kilkanaście dni przed ostateczną likwidacją getta w Będzinie i Sosnowcu. Dokument ten przysłał nam wnuk warszawskiego lekarza, który wraz z całą ludnością Warszawy opuścił miasto po upadku powstania warszawskiego.

List był skierowany do przedstawicieli władz macierzystych organizacji autorów, którzy w tym czasie byli już w Palestynie. Stanowi on swoisty raport z wydarzeń w okupowanej Polsce, raport o Zagładzie, jak również raport o śmierci przyjaciół i bliskich. Wszyscy autorzy stracili życie wraz z upadkiem powstania, do którego wybuchu doszło na Kamionce i Środuli w sierpniu 1943 roku. Zginęli oni, odpierając ataki Niemców w bunkrze przy ulicy Podsiadły 24 w Będzinie.

Oryginał listu był napisany w języku niemieckim. Według Nachmana Blumentala, historyka i pierwszego dyrektora Żydowskiego Instytutu Historycznego w latach 1947–1949, działacza Centralnej Komisji Historycznej, działającej w Polsce powojennej w latach 1944 — 1947, która zajmowała się dokumentacją Holocaustu (m.in. relacje świadków, złożone bezpośrednio po wojnie, Archiwum ŻIH), list po raz pierwszy opublikowany został (w języku angielskim) w księdze Pamięci Zagłębia w 1972 roku.

Jedna z jego kopii, już w języku hebrajskim, została wysłana z Istambułu do Genewy. Dostała się ona w ręce niemieckich szpiegów, którzy przesłali ją dalej do swoich władz. Istambuł z racji swojej neutralności był jednym z miejsc, gdzie między innymi działała agencja żydowska Vaad ha’Hatzalah, która zajmowała się ratowaniem Żydów z Zagłady. Jej oddział działał również w neutralnej Szwajcarii. W Genewie znajdowali się niektórzy z adresatów listu: dr Zilberstein, Natan Shvalbem i dr Haim Posner.

Między naszą kopią a wersję opublikowaną w Księdze Pamięci Zagłębia są nieznaczne rozbieżności. Nie wiemy, czy wynikają one z różnic w kopiach tekstu oryginalnego, czy też pojawiły się w niemieckim odpisie jednej i tej samej wersji listu.

List przysłał nam wnuk warszawskiego lekarza, który wraz z całą ludnością Warszawy opuścił miasto po upadku powstania warszawskiego i wraz z rodziną dojechał aż do Czech (w trakcie wojny lub po wojnie), gdzie osiadł już na stałe. W jaki sposób kopia listu dostała się do jego rąk, tego nie wiemy. Wiadomo natomiast, że znalazła się ona wśród innych dokumentów osobistych, które wnuk odnalazł po latach. Wśród nich było również oświadczenie złożone przez świadka o pomocy udzielonej przez lekarza małżeństwu żydowskiemu w okupowanej Warszawie.

W pobliżu monumentu „Pamięci Będzińskich Żydów”, niecałe sto metrów dalej, nieco głębiej w podwórku, znajduje się kamienica. Pod nią mieścił się bunkier, w którym bronili się członkowie ŻOB-u: Cwi Brandes, Frumka Płotnicka, Herszel Szpringier, Baruch Gaftek. Kamienica nie zmieniła swojego wyglądu aż do dzisiaj. Parter jest z kamienia, drugie piętro — z pociemniałej czerwonej cegły. Na parterze, w oknach znajdują się kraty.

regular_full_hd_Podsiad_y_24__Be_dzin_2.jpg

 

Wydarzenia, które miały miejsce na tym placu, upamiętnia wmurowana w ścianę budynku tablica. Odsłonięto ją w 1945 roku. Niestety od czasu powstania nie była odnawiana.

 

Treść listu:

 

17.VII.1943, Wenja, Mendel i Zef.


Drodzy przyjaciele:

Dopiero dzisiaj z ogromną radością przyjęliśmy po długich tygodniach oczekiwania waszego Szeliah (posłańca) z listem. Wasz posłaniec niestety trochę się spóźnił. Latami marzyliśmy o tym, żeby mieć mozliwość opowiedzieć wam o naszym życiu i naszej walce.

layout_2_Report_1_1_-imp.jpg

 

W pierwszym 1,5 roku wojny zbudowaliśmy ogromna strukturę, poza tym zorganizowaliśmy ruch młodych, o wiele silniejszy i piękniejszy niż w normalnych czasach. Niestety półtora roku temu wszelka normalna praca została przerwana. Po okresie, kiedy zorganizowano getta, rozpoczęło się planowe wyniszczanie. Początek zrobiono w Warthegau (okręg łódzki i poznański), ok. 80.000 Żydów zagazowano (formalnie nazywano to wysiedleniem). 

W Łodzi pozostała mała, hermetyczna grupa, ok. 40.000, która wymrze z pewnością z powodu głodu i na suchoty. Aktualnie nie mamy stamtąd żadnych wieści. Miejsce zagłady nazywa się Chełmno (Kulmhof). Później następuje zniszczenie żydowstwa litewskiego przez wystrzelanie w Bonari (Ponarach). Pozostało w Wilnie, Kownie i Shanleg razem 20.000 Żydów. Od kilku miesięcy również stamtąd nie mamy żadnych wieści. Najprawdopodobniej nie ma tam już Żydów. Czyniliśmy przygotowania do samoobrony, niestety bez powodzenia. 

layout_2_Report_2_1_-imp.jpg

 

W tzw. Guberni (Warszawa, Lublin, Czestochowa, Krakowie i okolicy) nie ma już Żydów. Zniszczenie było zorganizowane przez gaz w Treblince koło Małkinii. To słynne miejsce zagłady, nie tylko dla polskich Żydów, ale też dla Żydów z Holandii, Belgii itd.
Najpiekniejszym rozdziałem walki była Warszawa, gdzie zorganizowaliśmy samoobronnę. (Ziwiah (Cywia) i Josef K. z dziećmi). W getcie były straszliwe walki. Niestety tylko kilka setek wrogów padło (ok. 800). Rezultat: zniszczenie wszystkich Żydów, Getto kompletnie zniszczone. W Guberni nie istnieją w tej chwili żadne osiedla żydowskie. Z trzech obozów pracy przymusowej. Za parę tygodni również tam nic nie będzie. W Warszawie zostało kilka tysięcy Żydów ukrytych nielegalnie pomiędzy nie-Żydami jako aryjczycy. Między nimi Ziwiah (Cywia), Icchak, Geller, nikt z rodziny Jaaris. Tosia, Chania, Lea Perlstein, Josef Kaplan, Mordechaj Anielewicz i setki naszych bliskich nie żyje. Z rodziny Reiss zostali tylko Sack, Seiek, Lewin. Z rodziny Samka Kaplana, Bloch (obóz pracy) i Kirszenbaum. Z rodziny Altera (rodzina Selzera), tylko pojedyńczy. Adresów nie mogę podać. Ukraina, Polesie są bez Żydów. W Białymstoku jest tylko około 30.000 Żydów w stosunkowo dobrych warunkach. Krąg lubelski został zamordowany gazem w Bełżcu i Sobiborze. Ostatni żydowski Jischuw (osiedle), który żył w stosunkowo dobrych warunkach, to Górny Śląsk. Przed trzema tygodniami wysiedlono około 7.000 Zydów. Zostaną zniszczeni w Oświęcimiu (Auschwitz). Będą zniszczeni przez rozstrzelanie i spalenie. W następnych tygodniach tamten teren również będzie wolny od Żydów. Kiedy dostaniecie ten list, nikt z nas już nie będzie żył.
Ze wszystkich paszportów, które dostaliśmy ze Szwajcarii, tylko niektórych internowano. Między nimi jednak nikt z naszych. Dzisiaj władza robi duże trudności i nie odbywa się już internowanie. Kiedy odszedł ostatni transport, nie dostaliśmy już do dzisiaj od nikogo wiadomości. Przeciwnie, wiemy z pewnością, że ten transport poszedł do Auschwitz. Najpilniejszą koniecznością jest natychmiastowa interwencja.

Nie wysyłam materiału, o który prosiliście, ponieważ możecie dostać zdjęcia i wszystkie dane od Nathana i Sil.
Byłem osobście wszędzie skąd przesyłałem raporty i byłem świadkiem wszystkich działań zagłady. Tutaj znajduje się jeszcze Herschel, ale nie piszcie na jego adres, bo jest pokłócony z władzą. Ja sam też nie żyję z nim zbyt dobrze. Szukamy drogi na Węgry i prosimy was, na ile jest to możliwe, o pomoc.

Zróbcie co możecie, ale wątpię, żebyście nam jeszcze mogli pomóc, zanim nie będzie za późno, ponieważ spoglądamy na nasze dni ostateczne. Wszystkie ruchy młodzieżowe, liczące dzisiaj razem kilkaset ludzi, włącznie z naszym kibucem dziecięcym (kibuc nielegalny). Nasza nadzieja na spotkanie bliskich w ojczyźnie, niestety nie zostanie spełniona.

Pozdrówcie serdecznie Tabenkin’a, Eliezer’a, Bendorskiego, Jari’ego, Kolodni’ego, Goldstein’a, Pinkas’a i wszystkich krewnych. Piszemy ten list w ogromym pośpiechu, bo posłaniec nie ma czasu. Nie mamy już siły i cierpliwości, żeby wam napisać o wszystkim, co byłoby konieczne i co byłoby naszym życzeniem.


Pozdrawiamy was wszystkich serdecznie,

Frumka, Herschel, Zwi, Kożuch i Szlama L.

 

Aleksandra Sajdak